Czy AI zrobi za nas wszystko? No cóż… może i zrobi. Ale to niekoniecznie dobra wiadomość.

W świecie, gdzie coraz więcej obrazów, tekstów i pomysłów generują algorytmy, wartość zaczyna rosnąć nie tam, gdzie perfekcja – ale tam, gdzie widać ślad ludzkiej ręki.

Simon Sinek w jednym z niedawnych wywiadów zwrócił uwagę na coś, co wielu z nas czuje, ale rzadko nazywa wprost: w erze natychmiastowych wyników zapomnieliśmy, jak wiele daje sam proces. Wysiłek, frustracja, brak weny – to nie wstydliwe momenty twórcze, ale esencja rozwoju, to tam właśnie buduje się nasza tożsamość. Jak mówi: „Ta bolesna podróż to właśnie to, co mnie ukształtowało.”

To nie jest tylko techniczna obserwacja. To głęboka myśl o tym, co nas napędza i co nadaje sens naszej pracy. Bo jeśli każdy pomysł przychodzi w cztery minuty, a każdy obraz powstaje bez wysiłku, to co z naszym warsztatem? Co z intuicją, która rodzi się po 300 nieudanych szkicach i jednym przełomowym wniosku o 2:30 nad ranem?

Sinek mówi o tym, że zmaganie się z czymś, co nie wychodzi od razu, jest nie tylko wartościowe – jest niezastąpione.I że w świecie wygenerowanych rezultatów coraz częściej pragniemy wiedzieć: czy to zostało stworzone przez człowieka? Czy było dotykane ludzką ręką?

Bo może właśnie to dotknięcie – nieidealne, nieefektywne, ale świadome – jest dziś największą wartością twórczą.

AI jako lustro dla naszego zawodu

Czy AI zagraża architekturze? Nie. Ale zmusza ją do zadania pytań, które wcześniej można było odłożyć na później. Kiedy algorytm potrafi wygenerować pawilon szybciej niż student drugiego roku zdoła narysować siatkę konstrukcyjną, pytanie nie brzmi już: czy jesteśmy wystarczająco szybcy? Tylko: w czym jesteśmy niezastąpieni?

Odpowiedź – i to jest może najważniejsze pytanie naszych czasów – nie leży w mocy obliczeniowej, lecz w tym, co głęboko ludzkie: w empatii, intuicji, świadomości kontekstu, wrażliwości na detal. W tej codziennej, często mozolnej pracy nad ideą, która przez długi czas nie chce się wyłonić. W niepewności. W rozmowie z klientem, który nie umie opisać, czego potrzebuje, ale wie, że „to jeszcze nie to”.

Sztuczna inteligencja potrafi znaleźć skrót do celu. I robi to błyskawicznie. Ale czy droga przestaje mieć znaczenie?

Simon Sinek przypomina: „To bolesna podróż mnie ukształtowała.” Nie chodzi tu o romantyzowanie cierpienia ani o sentymentalne wspomnienia wieczorów z ołówkiem HB2. Chodzi o coś znacznie głębszego: kiedy odbieramy sobie możliwość błądzenia i poprawiania, odbieramy sobie przestrzeń na rozwój.

A rozwój – ten prawdziwy, ludzki, zbudowany na wątpliwościach, wyborach i refleksji – nie jest czymś, co da się zautomatyzować. Nie da się go „wygenerować”. Jeszcze nie.

W świecie, w którym coraz więcej obrazów, tekstów i pomysłów tworzą algorytmy, wartość przestaje leżeć w perfekcji. Zaczyna rosnąć tam, gdzie widać wysiłek. Gdzie coś nie jest idealne, ale prawdziwe. Gdzie można poczuć, że ktoś się zmagał. Myślał. Nie kopiował stylu – tylko go odczuwał.

To może się wydawać nieefektywne. Może nawet „stratą czasu”. Ale jak zauważa Sinek, produktywność bez sensu prowadzi wprost do wypalenia. Bo to nie liczba wygenerowanych wariantów nas rozwija, ale świadomość, dlaczego jeden z nich naprawdę coś znaczy.

Właśnie dlatego AI nie powinna być dla nas zagrożeniem. Może być wzmocnieniem. Partnerem, który przyspiesza proces iteracji, ale nie odbiera nam decyzji. Narzędziem, które rozszerza wyobraźnię, ale jej nie zastępuje. Przestrzenią dialogu, nie zastępstwem.

Bo prawdziwe pytanie nie brzmi dziś: czy korzystać z AI?
Tylko: czy potrafimy z niej korzystać tak, by nie zatracić siebie?

W kolejnych częściach artykułu przyjrzymy się:

  • Jak AI realnie zmienia sposób, w jaki tworzymy koncepcje projektowe?
  • Dlaczego wizualizacje AI nie zastąpią narracji i idei?
  • I jakie kompetencje projektanta zyskują dziś na znaczeniu – nie w teorii, a w praktyce codziennego projektowania.

Ale zanim to zrobimy, jedna ważna uwaga: to nie będzie tekst o „magicznych” narzędziach, które zrobią całą robotę za Ciebie. To będzie rozmowa o tym, jak projektować mądrzej, głębiej i bardziej ludzko – w czasach, kiedy łatwo pomylić szybkość z wartością.

Gotowa/y? To ruszamy w tę podróż – bo to właśnie ona ma dziś największą wartość.

Projektowanie w Revit kurs krok po kroku Code of Form

Projekt deweloperski w revit

Dowiesz się, jak skonfigurować projekt od podstaw – od ustawień, arkuszy, szablonów i punktów bazowych, aż po modelowanie elewacji, strukturę budynku i przygotowanie dokumentacji. Wszystko na przykładzie rzeczywistego projektu apartamentowca.

Dostęp do kursów online z wykorzystania technologii w projektowaniu

Wykorzystanie AI do wizualizacji

Inspiracja, kontrola, integracja - te trzy obszary składają się na praktyczne szkolenie z wykorzystania Stable Diffusion i ComfyUI, podczas którego nauczysz się, jak tworzyć generatywne wizualizacje dopasowane do projektów architektonicznych i designerskich, w pełni kontrolując proces powstawania obrazu, od pierwszego promptu aż po finalny render.

Sztuczna inteligencja w architekturze to już nie eksperyment. To praktyka. I nie tylko w małych, cyfrowych zespołach – ale w jednym z najbardziej rozpoznawalnych biur na świecie. Zaha Hadid Architects już dziś integrują AI w codziennej pracy koncepcyjnej. Jak mówi Patrik Schumacher: „To nie gotowy projekt. To inspiracja. Szybki szkic, który potem przetwarzamy.”

Dla nich to nie gadżet. To narzędzie dialogu.

Zamiast przeszukiwać katalogi referencji czy wertować książki o Gaudinim, projektanci zaczynają od precyzyjnego promptu – z nazwą biura, programem, lokalizacją. W odpowiedzi otrzymują wachlarz kompozycji i form, które nie mają zastąpić myślenia, ale je rozruszać, otworzyć nowe tropy. I właśnie ta zmiana jest kluczowa: AI nie wyręcza architekta. AI z nim współpracuje.

„To lepszy dialog niż ten z kartką papieru” – mówi Schumacher. – Bo to dialog, który można udoskonalać w czasie rzeczywistym.

AI jako nowy CAD?

Dla Schumachera to nie pierwsza rewolucja. Porównuje ten moment do wejścia CAD-u – który na początku wydawał się zagrożeniem dla rzemiosła, a w praktyce umożliwił szybsze iterowanie, bardziej złożone projekty i lepszą komunikację z klientem. AI działa podobnie – tylko szybciej, szerzej i bardziej kontekstowo.

„Nie sądzę, żeby AI prowadziła do redukcji etatów. Przeciwnie – otwiera nowe rynki. Choćby metaverse, gdzie architektów po prostu brakuje.”

Ale Schumacher widzi też coś więcej: potrzebę tworzenia narzędzi specyficznych dla architektury. Nie chodzi o to, by podążać za technologią tworzoną dla ogółu, ale współtworzyć modele, które uwzględniają język przestrzeni, proporcji, funkcji. Projektować z AI, nie tylko w AI.

To nie przypadek, że ZHA inwestuje w rozwój własnych systemów i współpracuje z zespołami rozwijającymi interfejsy. Bo – jak zauważa Schumacher – używanie tych samych modeli co cały internet to jak projektowanie opery w Wordzie: może się uda, ale po co się ograniczać?

W kolejnej części spojrzymy na inną perspektywę – bardziej artystyczną. Tim Fu z tego samego biura traktuje AI nie jak silnik produktywności, ale jak pędzel. Narzędzie do malowania przestrzeni emocją, stylem i intencją.

Kiedy AI staje się pędzlem – Tim Fu i architektura jako sztuka świadomego wyboru

Dla Patrika Schumachera AI to silnik nowej produktywności. Dla Tima Fu – to narzędzie wyrażania. Nie CAD 2.0, ale cyfrowy pędzel, paleta form i tekstur, które pozwalają nie tyle przyspieszyć projekt, co nadać mu nowy język.

„AI nie kończy kreatywności – ona ją przekształca. Wszystko zależy od tego, ile włożysz w to wysiłku.”

Fu nie zostawia złudzeń: generowanie obrazów bez refleksji to tylko dekoracyjny automatyzm. Prompt typu „modern futuristic building” wyrzucony w pośpiechu do Midjourney nie czyni nikogo twórcą. To jakby próbować malować Monetem, nie rozumiejąc światła.

Dopiero tam, gdzie pojawia się czas, intencja i świadomość selekcji, rodzi się prawdziwa jakość. Fu mówi o projektowaniu iteracyjnym – o świadomym „krzyżowaniu” wyników, o ciągłym korygowaniu i prowadzeniu procesu. Kuratorowanie wyników AI to nowa forma projektowego rzemiosła.

AI jako partner twórczy

Fu wykorzystuje AI głównie na wczesnym etapie projektowania – przy eksploracjach form, wnętrz, a także obiektów produktowych. Ale nawet wtedy – jak podkreśla – nie chodzi o zachwyt nad efektem. Chodzi o proces, w którym AI staje się partnerem, a nie autorem.

To nie jest ani cyfrowa kreacja, ani tradycyjny szkic. To coś trzeciego: nowa forma hybrydowa, w której człowiek i maszyna wspólnie dochodzą do czegoś, czego żadne z nich nie stworzyłoby osobno.

„Design breeding” – tak Fu nazywa proces, w którym z każdej generacji wyciągane są najlepsze elementy i rozwijane dalej. To praca wymagająca nie tylko estetycznego oka, ale też etyki projektowej i zrozumienia granic technologii.

Bo choć AI potrafi generować formy, nie wie, które z nich są realne, możliwe, znaczące. I tu rola architekta nie tylko się nie kończy – ona się zaczyna.

Gdzie kończy się inspiracja, a zaczyna autorstwo?

Gdy Fu porównuje AI do studenta sztuki studiującego Van Gogha, pojawia się pytanie: czy maszyna, która uczy się stylu, staje się artystą? Czy tylko bardzo pojemnym uczniem?

Granica między inspiracją a kopiowaniem nie była nigdy tak cienka. Fu podkreśla: „Algorytmy uczą się stylów, a stylu nie da się opatentować.” Ale jednocześnie przyznaje: to pytanie o granice. Bo kiedy style całych pracowni trafiają do modeli treningowych, a systemy zaczynają operować ich językiem formalnym, rodzi się dylemat: czy AI tworzy nowy głos, czy jedynie przetwarza cudzy akcent?

To pytanie nie ma łatwej odpowiedzi. Ale właśnie dlatego potrzebujemy architekta w tym procesie – nie tylko jako autora, ale jako świadka intencji. Kogoś, kto nie tylko coś wygenerował, ale wiedział dlaczego.

AI z precyzją zegarmistrza – kiedy kontrola wraca w nasze ręce

W świecie narzędzi generatywnych to właśnie Stable Diffusion zdobywa zaufanie coraz większej liczby profesjonalistów. Korzystają z niego nie tylko niezależni twórcy, ale również zespoły takie jak Gensler Architects, które wykorzystują jego potencjał do tworzenia koncepcji, eksperymentów projektowych i komunikacji wizualnej.

Dlaczego właśnie ono?

Bo Stable Diffusion to coś więcej niż efektowny obraz. To platforma o otwartej strukturze, która – w połączeniu z narzędziami takimi jak ComfyUI – pozwala twórcom budować własne ścieżki przetwarzania, iterować formy, testować kompozycje i reagować na kontekst. To nie „kliknij i zobacz”, lecz architektura skryptu, którą można pisać jak partyturę.

Tu zaczyna się coś, co można by nazwać algorytmicznym rzemiosłem – łączeniem technologii z autorskim podejściem, estetyką i odpowiedzialnością za przekaz.

Jednym z najbardziej obiecujących obszarów zastosowania jest tworzenie animacji i dynamicznych wizji z udziałem człowieka w przestrzeni. Dzięki temu obraz przestaje być tylko reprezentacją formy – zaczyna oddychać. Pokazuje relacje, emocje, światło i cień, które od zawsze były częścią dobrej architektury, ale dziś można je uchwycić z zupełnie nową precyzją.

To otwiera nowy rozdział w komunikacji projektowej. Bardziej empatyczny, bardziej czytelny, bardziej doświadczalny.

I co dalej?

Sztuczna inteligencja nie odbiera nam zawodu. Nie odbiera też kreatywności. Ale wymusza większą świadomość tego, co robimy – i po co.

Nie wystarczy już powiedzieć, że nie było czasu na wariant. Albo że klient „nie zrozumiał wizji”. Mamy narzędzia, które pozwalają pokazać więcej, szybciej i głębiej – pod warunkiem, że wiemy, co chcemy powiedzieć.

Bo – jak przypomina Simon Sinek – to nie cel nas definiuje, ale droga. AI może tę drogę skrócić, ale to my wybieramy, którędy iść.

W świecie, gdzie niemal wszystko można wygenerować w ułamku sekundy, autentyczność przestaje być dodatkiem – staje się walutą.
I nie da się jej wygenerować.
To Ty ją tworzysz. Za każdym razem, kiedy wybierasz nie tylko co, ale dlaczego.

Koncepcyjna wizualizacja budynku mieszkalnego z wykorzystaniem sztucznej inteligencji

Wykorzystanie AI do wizualizacji

Jeśli chcesz nie tylko generować obrazów, ale naprawdę wykorzystywać je w projektowaniu, ten kurs pokaże Ci jak, krok po kroku – od inspiracji, przez kontrolę parametrów w ComfyUI, po integrację ludzi, emocji i przestrzeni w realistycznych wizualizacjach z użyciem Stable Diffusion

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *